Carl Froch uważa, że Tyson Fury (34-1-1, 24 KO) przed ewentualną rewanżową walką z Oleksandrem Usykiem (22-0, 14 KO) powinien usunąć z obozu treningowego swojego ojca.
- John Fury w narożniku Tysona mógł być tym języczkiem u wagi pomiędzy zwycięstwem a porażką - ocenia "Kobra" z Nottingham. - SugarHill Steward zna się na rzeczy i próbował Tysonowi doradzać, ale jak Tyson ma się skupić na wskazówkach SugarHilla, gdy John drze mu się do ucha zza lin i wygaduje bzdury? To niemożliwe!
- Pięściarz może słuchać tylko jednej osoby jednocześnie. W bliskiej walce to może przesądzić o wygranej. To mogło kosztować Tysona porażkę. Sądzę, że John miał sprzedać walkę w mediach, ale przesadził, gdy uderzył z główki tego dzieciaka. Według mnie on w obozie Tysona jest zbędny, nie ma z tego żadnych korzyści. Gdy masz w obozie zgniłe jajo, to musisz się go pozbyć. John powinien omijać swojego syna szerokim łukiem, bo niepotrzebnie go tyko rozprasza - przekonuje Froch.
Wedle ostatnich informacji Tyson Fury po porażce z Oleksandrem Usykiem oficjalnie aktywował klauzulę rewanżową, Do drugiej konfrontacji pięściarzy miałoby dojść na przełomie 2024 i 2025 roku.