Artykuły z kategorii
Nigdy nie bronił tytułu na własnym terenie, a i tak pobił wszystkich. I nigdy nie przegrał. Jest milionerem i właściwie nie ma już sportowych wyzwań, ale zarazem nie ma dość. – Są pewne argumenty przemawiające za tym, żeby powiedzieć, że Ołeksandr Usyk jest największym pięściarzem wagi ciężkiej w historii – mówi największy polski promotor Andrzej Wasilewski, który ukraińskiego czempiona zna bardzo dobrze. I rzuca nowe światło na historię i motywację pięściarza.
Gdy we wrześniu 2016 r. przyjechał do Trójmiasta bić się z Krzysztofem Głowackim o pas mistrza świata federacji WBO wagi junior ciężkiej, Krzysztof Włodarczyk pytał go, czy wie, jak poradzić sobie na dystansie 12 rund. Wiedział i wygrał, został mistrzem świata. Dołożył zawodowy pas do złotych medali mistrzostw Europy, świata i igrzysk olimpijskich. Później pokonał wszystkich w tej wadze i poszedł do kategorii ciężkiej.
"Za mały" – szybko padł wyrok, ale i tu Ukrainiec nic sobie z tego nie robił. Pobił Derrecka Chisorę, a później zabrał Anthony'emu Joshule trzy pasy mistrza świata wagi ciężkiej. Żeby nikt nie miał wątpliwości, pobił go też drugi raz.
Spróbował więc inny Brytyjczyk, Daniel Dubois. Widzieliśmy to z bliska, bo Usyk zamiast wybrać Wielką Brytanię lub pieniądze szejków, chciał się bić we Wrocławiu. To była dla niego namiastka walki w domu. Znowu wygrał, choć nie obyło się bez dyskusji, do czego jeszcze wrócimy. No i na koniec tej historii bez porażek przyszły dwa starcia z Furym. W pierwszym Brytyjczyk leżał dwa razy na deskach, ale wstał. Za drugim razem też nie potrafił dobrać się do lżejszego o 30 kg przeciwnika. I tu właśnie rodzi się pytanie o to, po co dalej ma walczyć Usyk. Rywali właściwie nie ma.
– Na tym polega jego wielkość! Są sportowcy, którzy biegają, strzelają czy skaczą dla pieniędzy i popularności. A ja myślę, że z nim jest inaczej. Geniusz Usyka polega także na tym, że cały czas chce sprawdzać samego siebie. To jest jego unikalna cecha – mówi Andrzej Wasilewski. Polski promotor od lat przyjaźni się z promotorem Ukraińca i z samym pięściarzem. Widział z bliska, jak rósł niekwestionowany mistrz świata wagi ciężkiej. Zresztą, to zawodnik Wasilewskiego jako pierwszy musiał przecież oddać Usykowi pas.
Pełna treść artykułu w "Przeglądzie Sportowym" >>
źródło: "Przegląd Sportowy" Oleksandr Usyk
Efektownym i szybkim zwycięstwem nad Demseyem McKeanem boksujący w kategorii ciężkiej Moses Itauma (11-0, 9 KO) zrobił duże wrażenie na wielu kibicach i pięściarskich ekspertach. Niektórzy z nich młodego Brytyjczyka widzą już oczyma wyobraźni w walkach mistrzowskich.
- Myślę, że Itauma byłby dla Usyka trudniejszym rywalem niż Daniel Dubois. To, co on wyprawia w wieku 19 lat, jest niesamowite. To coś w stylu Tysona - stwierdził ostatnio George Groves.
Co ciekawe, Itauma po wygranej z McKeanem miał okazję spotkać się przez chwilę oko w oko z Mikem Tysonem. Wyspiarz zapewnił "Żelaznego", że chce zachować w nadchodzącym roku dużą ringową aktywność. W odpowiedzi otrzymał radę, by nie lekceważyć żadnego przeciwnika, bez względu na jego rekord.
Redakcja Oleksandr Usyk
Wygląda na to, że Frank Warren rozmijał się z prawdą, oznajmiając podczas konferencji prasowej po walce Tysona Fury'ego (34-2-1, 24 KO) z Oleksandrem Usykiem (23-0, 14 KO), iż Oscar De La Hoya punktował walkę na korzyść jego podopiecznego. Oto, co faktycznie po sobotnim pojedynku o trzy pasy wagi ciężkiej mówił mediom "Złoty Chłopiec"...
- Szkoda mi było Tysona, to mój dobry kumpel, ale Usyk to wyciągnął i wygrał dzięki drugiej połowie walki. Tyson za mało korzystał z lewego prostego, z dystansu i dostaliśmy taki wynik. Usyk zasłużył na zwycięstwo - ocenił De La Hoya.
Starcie Fury - Usyk ostatecznie zakończyło się jednogłośną wygraną Ukraińca, który po raz drugi z rzędu pokonał "Króla Cyganów". Wszyscy trzej sędziowie zgodnie punktowali 116-112.
Redakcja Oleksandr Usyk
Oleksandr Usyk (23-0, 14 KO) opublikował na Instagramie wzruszające fotografie z rodzinnego domu wykonane przez jego żonę Jekatarinę. Na zdjęciach widać mistrza świata wagi ciężkiej bawiącego się z jednym z synów.
Dla Usyka 2024 był bardzo owocnym ale i bardzo pracowitym rokiem. Ukrainiec na konferencji prasowej po sobotnim zwycięskim rewanżu z Tysonem Furym zdradził, że z ostatnich dziesięciu miesięcy w domu spędził tylko dwa. Pozostały czas poświęcił na obozy treningowe.
Ciężkie treningi przyniosły znakomity efekt w postaci dwóch punktowych wygranych z Furym i zdobycia tytułu bezdyskusyjnego czempiona globu.
Redakcja Oleksandr Usyk